To, że polskie miasta stają się coraz bardziej zakorkowane, wiemy nie od dziś. Warszawa i Wrocław wiodą szczególny prym w tym niechlubnym rankingu, chociaż Kraków, Lublin i przede wszystkim Łódź szybko je gonią. Część korków wynika ze złej infrastruktury – niedopasowanej do liczby samochodów, część z przeprowadzanych aktualnie remontów oraz wypadków, ale za korki odpowiedzialni jesteśmy także my sami – kierowcy. Jak korkujemy polskie miasta? Poznaj trzy największe grzechy przeciętnego kierowcy i wyeliminuj je ze swojego stylu jazdy!
Dynamiczne ruszanie na zielonym świetle poprawia płynność ruchu
Każdy z nas był nie jeden raz świadkiem, gdy czerwone światło zmieniło się na zielone pół minuty temu, a pierwszy samochód jeszcze nie ruszył. Tamują ruch kobiety, które poprawiają makijaż, mężczyźni, którzy patrzą w ekrany smartfonów i stosunkowo rzadziej świeżo upieczeni kierowcy, którym gaśnie samochód podczas ruszania.
Dlaczego nie ruszamy ze skrzyżowania, gdy tylko zapala się zielone światło? Bo prawie zawsze znajdzie się jakiś kierowca, który chętnie będzie się z nami ścigał na drodze w terenie zabudowanym, ale nie potrafi uszanować swojego ani tym bardziej cudzego czasu. Arogancja na drogach jest niestety naszym największym grzechem.
A jaki wpływ na tworzenie się korków ma zbyt wolne ruszanie na zielonym świetle? W skali całego miasta – ogromne! Gdyby kierowcy sumiennie ruszali na zielonym świetle, na każdym skrzyżowaniu w obie strony mogłoby przejechać kilka lub kilkanaście samochodów więcej podczas jednego cyklu. W ciągu godziny są to już imponujące liczby – na skrzyżowaniu ulic dwupasmowych mogłoby przejechać nawet do 100 samochodów więcej.
Blokowanie prawego pasa na sygnalizacji z warunkową strzałką
Tak naprawdę każdy grzech dotyczy zmniejszania płynności ruchu. To właśnie płynna jazda jest podstawowym założeniem jazdy defensywnej i eco drivingu. Aż trudno uwierzyć, że sami sobie tak bardzo utrudniamy życie, tworząc jeszcze większe korki.
Przepisy ruchu drogowego wyraźnie mówią o tym, że w Polsce obowiązuje ruch prawostronny. Oznacza to nie tylko, że kierownicę mamy po lewej stronie samochodu, również samochody z przeciwka mijamy po lewej stronie. Oznacza to także, że na wielopasmowej drodze powinniśmy trzymać się jak najbliżej prawej strony.
Są jednak sytuacje, gdy zostawianie prawego pasa znacząco poprawia płynność ruchu. Gdy my chcemy przez skrzyżowanie przejechać na wprost, a sygnalizator wyposażony jest dodatkowo w „strzałkę warunkową”, warto prawy pas zostawić dla kierowców chcących skręcać w prawo. Wystarczy, że z tego prawa skorzysta trzech kierowców na każdym skrzyżowaniu, ruch staje się płynniejszy.
Niestety często spotykamy się z tym, że pas jest blokowany, więc nie możemy skręcić na „zielonej strzałce”. Warunek sprawia, że żaden kierowca nie ma obowiązku zostawiać wolnego prawego pasa – ale przecież każdy z nas skręca czasami w prawo i chciałby przez skrzyżowanie przejechać możliwie jak najszybciej.
Wjazd na skrzyżowanie – upewnij się, że masz możliwość zjazdu ze skrzyżowania
Godziny szczytu, wszyscy chcą jak najszybciej wrócić z pracy do domu. Na ulicach niemiłosierne korki, stoją całe ulice. Stoisz na skrzyżowaniu, zapala się zielone światło, ruszasz i… okazuje się, że nie ma przejazdu przez skrzyżowanie. Dlaczego? Bo kierowcy jadący ulicą prostopadłą do tej, którą jedziesz Ty, nie zdążyli zjechać ze skrzyżowania i zostali na nim, mimo zmiany światła na czerwone.
A kodeks wyraźnie mówi, że jeśli nie masz możliwości opuszczenia skrzyżowania, nie wolno Ci na nie wjechać. Niestety nie wszyscy o tym pamiętają i czasami wystarczy jeden krnąbrny kierowca, by całe skrzyżowanie stanęło i nikt nie mógł przejechać, dopóki sprawca całego zamieszania nie zjedzie.
I tutaj wracamy do poprzednich dwóch punktów – a może wystarczyłoby, by na „warunkowej strzałce” przejechał jeden kierowca i w jego miejsce zmieścił się ten kierowca ze skrzyżowania? A może, gdyby kierowca ruszył na zielonym świetle w przeciągu kilku, a nie kilkudziesięciu sekund, na pasie znalazłoby się miejsce dla kierowcy, który utknął na środku skrzyżowania?