Faktoring cichy jest zdecydowanie mniej wygodny niż popularny i chętnie wybierany faktoring jawny niepełny. Podobnie do faktoringu niepełnego przenosi ciężar spłaty finansowania z klientów na faktoranta, przy czym tutaj w obu sytuacjach – zarówno jeśli klienci zapłacą, jak i jeśli tego nie zrobią. A jednak czasem warto go wybrać. Dlaczego?
Brak zgody na cesję faktury
Niekiedy faktoring cichy jest korzystny, lecz nie wymagany. Niekiedy zaś stanowi jedyną dostępną opcję, jako że w umowie między faktorantem a klientem znajduje się zapis o zakazie cesji, a klient nie wyraża zgody na usunięcie go. Wówczas usługa faktoringowa świadczona jest z pominięciem przejęcia faktury przez faktora. Faktorant dostaje zaliczkę, jednak mniejszą niż w wariancie niepełnym. Kiedy klient zapłaci fakturę, to faktorant musi przekazać pieniądze faktorowi. Jeżeli nie zapłaci, przedsiębiorca musi zwrócić zaliczkę. Alternatywę stanowi powiernicze zlecenie windykacji.
Brak wglądu w informacje o klientach
Faktoring cichy sprawdza się jako opcja utrzymująca dobre relacje między przedsiębiorcą a klientami. Ci drudzy nie wiedzą, że zewnętrzna firma ma wgląd w informacje na ich temat, chociażby takie, ile muszą zapłacić przedsiębiorcy. Z perspektywy klientów nic się nie zmienia – fakturę wystawia im przedsiębiorca i to jemu płacą.
Brak informacji o sytuacji finansowej faktoranta
Niektórzy kontrahenci mogliby się zniechęcić do przedsiębiorcy korzystającego z faktoringu. Mogliby pomyśleć, że ma problemy finansowe i nie radzi sobie z zarządzaniem firmą, wobec czego robienie z nim interesów to kiepski, ryzykowny pomysł. Dzięki faktoringowi cichemu nie wiedzą, że przedsiębiorca skorzystał ze wsparcia finansowego, toteż współpraca biegnie prawidłowym torem.
Artykuł powstał we współpracy z firmą Aow.pl.
Zdj. Shutterstock